Na dziesiątą jestem umówiona z Łukaszem, kolegą z HC. W tym celu udaje się na Dworzec Główny. Jestem punktualnie. Udajemy się do Grodziska, skąd podziwiamy panoramę miasta. Nad nami góruje Krzyż Milenijny.
Po zrobieniu kilku zdjęć idziemy dalej ku Staremu Miastu. Tu podziwiamy wszystkie najważniejsze zabytki mniej ważne.
Na ul. Mariackiej odpoczywamy na schodach jednej z kamienic, jedząc pysznego arbuza, słuchając występu ulicznych artystów i obserwując młodą hafciarkę.
Następnie pociągiem SKM docieramy do Oliwy. Tam zwiedzamy sławną Katedrę Oliwską, oglądamy park z dzikimi kaczkami oraz pięknym wodospadem. Zaglądamy także do palmiarni.
Po długim, intensywnym zwiedzaniu siadamy na jednej z licznych ławeczek i odpoczywamy w cieniu z dala od miejskiego zgiełku.
Po południu wracamy do centrum Gdańska, tu się żegnamy.
Teraz zwiedzam kilka miejsc już samodzielnie klucząc po obcych mi ulicach i o dziwo nie gubię się w tym labiryncie. Docieram do Bramy Stoczni Gdańskiej i Pomnika Poległych Stoczniowców. Niestety Muzeum Solidarności jest już zamknięte (od pięciu minut) i nie udaje mi się go zwiedzić.
Idę po raz kolejny na Stare Miasto i tam wdycham wieczorną atmosferę tego miejsca.
W schronisku spędzam miło czas grając w bilard z chłopakami z Lublina, a potem gawędząc sobie z Anną z Łodzi.
Znów późno kładę się spać, jest już po 1:00.