Kolejką SKM na gapę, bo nie zdążyłam skasować biletu, docieram do Gdyni, wysiadam na Wzgórzu św. Maksymiliana. Po krótkiej chwili zjawia się Łukasz. Razem udajemy się na zwiedzanie miasta. Po drodze mijamy kilka miłych miejsc.
Docieramy na samo wybrzeże. Najpierw idziemy zobaczyć z bliska statki ?Dar Pomorza? i ?Błyskawicę?, a następnie wdrapujemy się na jakieś wzgórze, z którego podziwiamy panoramę na całą zatokę gdyńską. Po zejściu idziemy na plaże. I idziemy wzdłuż morza brodząc w słonej wodzie, po drodze robimy kilka zdjęć. W pewnej chwiali wpadam na pomysł wejścia na wielkie kamie leżące w wodzie. I niestety nie schodzę z nich, tylko spadam do tyłu mocząc się od stóp do głów. Szybka interwencja Łukasza ratuje mnie od zachłyśnięcia się wodą. Z plecaczka, który wraz ze mną zostaje zamoczony w pośpiechu wyciągam aparat fotograficzny i komórkę, które na szczęście były suche.